Vladeasa 308 km                                                                                                              Buteasa 309,6 km

Vladeasa

Vladeasa 308 km

23 lutego 2020

Na Królewskiej Hali...

                                        Przeglądając kiedyś swoje stare konto na FB ukryte przed linkspesudoreżimem natknąłem się na posta ze zdjęciami, kiedy to stałem się szczęśliwym właścicielem Tamrona 150 - 600 G1. Kolega Czarny stwierdził wtedy że "powinno być to rejestrowane jako broń obuchowa".  Odpowiadając napisałem - że ową broń jak zbuduję kondycję będę musiał wnieść na Gerlach w celach wiadomych. Czarny na to - wystarczy Ci przeciętna kondycja i masz 308 km z Kralovej. I tak to się zaczęło.

                                          Dokonania Krzyśka , Ma ćka i Tobiasza z 2.01.2020 roku skloniły mnie trochę do analizy warunków jakie muszą być spełnione do efektownego strzału przez Wielką Nizinę Węgierską w kierunku gór Apuseni w Rumunii z Kral'ovej Hol'i na Słowacji. Jest to region dosyć specyficzny gdzie często podczas wyżowej pogody zalega stratus do  wysokości 1300 m czasem więcej, albo wysoka warstwa inwersyjna o dużej wilgotności. Wszystko to powoduje że strzał na wskroś przez Panonię w kierunku Gór Apuseni do łatwych nie należy. Promnień świetlny przechodząc przez grubą wysoką warstwę inwersji w okolicy Szikszu tudzież Neiregyhazy po prostu do obserwatora nie dociera bo biegnie bardzo blisko gruntu ok 500 m nad ziemią z uwagi na wypukłość Ziemi. Gdy warstwa ma wysokość 1000-1200 m obraz tych gór do obserwatora na Słowacji po prostu nie dotrze.

                                           Wg kolegów Słowaków minimalna przygruntowa wilgotność która gwarantowałaby widoczność Apusenów waha sie w przedziale 40-50% nie więcej. Do tego spełnionych musi być szereg czynników:

-duża różnica między punktem rosy a temperaturą

-przygruntowa inwersja

-suche powietrze 15%-25% wilgotności już od 600 m.n.p.m

-ciśnienie pow 1030 hPa gwarantujące wystąpienie niskiej inwersji

-brak niskich i średnich chmur na linii strzału

-odpowiednie podświetlenie horyzontu - przed wschodem

-i oczywiście obecność na Kral'ovej, Pipitce tudzież na niektórych szczytach Tatr Wysokich.

                                          Ale do rzeczy. 6 lutego zaczął kształtować się piękny suchy wyż, który w godzinach popołudniowych wtargnął na podkarpacie i powędrował dalej na południe obejmujac swoim zasięgiem niemal całe Karpaty. Wg analiz meteogramów i aplikacji Windy, istniało duże prawdopodobieństwo suszy nad Panonią. Zbierając wszelkie mozliwe logistyczne pozwolenia po pracy w piątek udałem się wraz z kolegą Damianem do stóp Kral'ovej Holi do miejscowości Sumiac skąd wyruszyliśmy w śniegu i mrozie na szczyt ażeby zdązyć przed wschodem Słońca.

                                            Niestety kopny śnieg, wiatr, zwątpienie gdy zaczęły nie wiadomo skąd słać się chmury na lini strzału i 15 kilo na plecach sprawiły że nie zdązyłem na wschód na szczyt i fotografowanie horyzontu rozpocząłem około godziny 6.30 jakieś 200-250 m od szczytu czyli 50 m nizej niż wysokość Kral'ovej która wynosi 1946m. Był to dobry pomysł gdyż jak się póżniej okazało po wschodzie większość odległych pasm górskich była juz niewidoczna.

 

                                            Dzięki swojemu położeniu Kralova Hola zamyka od wschodu flankę Tatr Niskich i góruje nad okolicą stanowiąc doskonały punkt widokowy na 5 krajów - zaobserować można mniędzy innymi Bieszczady, Bekid Niski, Sądecki. Dalej na wschód Połoninę Równą, Borżawę , starowulkan Tupyj kawał Węgier, Słowacji no i góry Apuseni wystające subtelnymi czubkami znad Wielkiej Niziny Węgierskiej.

                                              Tak prezentuje się Kral'ova Hola z okolic miejscowości Sumiac/Telgart. Wydaje się niepozorna ale wierzcie mi jest to kawał góry...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                                       Na szczycie znajduje się stacja przekaźnikowa wraz z budynkiem w którym zorganizowano taką kanciapę 4x4 m ażeby się schronić przed wiatrem.

                                        Miejsce ,które sobie obrałem za stanowisko strzeleckie było osłonięte od zachodu przez małą grzędę skalną także Bogu dzięki nie wiało tak mocno, choć trzeba było statyw wbić mocno we wszechobecną szreń.

O tutaj:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

I moja dolna lewica z miejsca focenia już po emocjach i po wschodzie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                                   Dobra przystępujemy do zdobyczy. Jeszcze przed wschodem pokazała się Połonina Równa i dach Borżawy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oraz ujęte w panoramę:

 

 

 

 

 

 

 

Gwoździa programu szukamy natomiast na prawo od charakterystycznego szczytu Tokaj Hegy bagatela 124,5 km.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

I oto ona: Varful Vladeasa w górach Apuseni. 308 km w linii prostej

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oprócz Vladeasy pokazał się grzbiet Varful Buteasa (309,6 km). Niestety byłem zbyt nisko ażeby ustrzelić Varful Britei (313 km) ale zawsze można wrócić w tak piękne i majestatyczne miejsce.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Po dotarciu na szczyt podejrzewając że na matrycy wylądowało 300 + pół godziny po świcie wszystko skąpało się w świetle i mgle inwersyjnej. Ale przygoda niezapomniana, wspaniali ludzie na szlaku i satysfakcja że wysiłek nie poszedł na marne. Dzięki Damian za towarzystwo!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Data obserwacji - 8.02.2020. Sprzęt Canon 6D Mark II + Tamron 150-600, Motorola G7 Power.

P.S. zapomniałem dodać że w wyprawie pomogła nam wspaniała, niezastąpiona woda lecznicza z Łącka Zdroju, za co producentom serdecznie dziękujemy.!

 

Lepsza rozdzielczość - jak zawsze w galerii.